piątek, 24 maja 2013

Rozdział 15

Dodawajcie się do obserwatorów koty - - - >

___________________________________________

Wstałam rano o godzinie piątej , za pół godziny zaczynał mi się pierwszy dzień treningów . Meg jeszcze słodko spała otulona kołdrą. Szybko i bezdźwięcznie wyszła z pokoju do łazienki biorąc tylko ze sobą obranie i torbę na basen. Umyłam zęby i przejechałam pomadką ochronną po ustach. Nie malowała się, ponieważ i tak zaraz bym musiała to zmazać. Postanowiłam, że się troszeczkę poruszam i udałam się na nogach do mojego celu. Na miejscu wzięłam kluczyk do szafki i przebrałam trampki na japonki. Udałam się piętro wyżej gdzie czkały pięć dziewczyn i sześć chłopców. Basen był teraz na tylko dla naszej dwunastki, chłopcy pływali na jednym, a dziewczyny na drugim. Były tu te osoby, które dostały się do Igrzysk w tym roku, po nas była jeszcze jedna tura, w sumie z samego Londynu przygotowywało się nas dwadzieścia dwoje osoby. Punktualnie o godzinie piątej trzydzieści weszliśmy się przebierać, mieliśmy piętnaście minut, kolejne dwadzieścia minut to była rozgrzewka na sucho, samego pływania było czterdzieści minut. Trenerzy wytłumaczyli nam na czym ten tydzień będzie polegał. Drugi trening miałam od piętnastej do szesnastej trzydzieści. Każdego dnia zmienialiśmy swoje dystanse w zależności, kto do ilu i jakich się zakwalifikował. Pływaliśmy cały czas swój dystans z przerwami dwudziestu sekundowymi. Każdy miał rozpisane ile razy ma tak przepłynąć, ja  na przykład dzisiaj dystans sto metrów stylem klasycznym i musiałam go powtórzyć dwadzieścia pięć razy z czego 99% musiało być niższe od mojego czasu życiowego lub góra sekundę więcej, w innym wypadku dystans był nie zaliczony. Teoretycznie mieliśmy czterdzieści minut, lecz gdy nie spełniłeś wymagań zostawałeś dłużej. Dzisiaj miałam szczęście, bo akurat z tym dystansem było spoko, zrobiłam go nawet przed czasem, bo w trzydzieści minut, byłam co prawda bardzo zmęczona, bo dałam z siebie wszystko, ale się ogromnie cieszyłam, że mi się to udało. Jakiś skrawek nadziej, że może nie będzie totalnej porażki na Igrzyskach i że może nie będę ostatnia. Wyszłam na ląd i porozciągałam się, żeby nie mieć zakwasów. Podszedł do mnie trener.
- Ann, miałem na ciebie nakrzyczeć, że nie przychodziłaś na treningi, ale Matt powiedział mi, że miałaś problemy zdrowotne i cieszę się, że już wszystko dobrze i że forma coraz lepiej, pierwsza skończyłaś, gratulację mała.
Uff byłam nastawiona, że będzie źle, a było całkiem odwrotnie, zostałam nawet pochwalona. Szczerze to było mi żal tych, którzy nie podołali i musieli męczyć się do upadłego, dosłownie do upadłego. Miałam nadzieję, że jakoś ten tydzień przetrwam dobrze. Pożegnałam się z trenerem i poszłam się przebierać. Gdy wychodziłam większość osób już także zakończyła swoje dystanse i albo zaczynali się rozciągać lub kończyli. W szatni umyłam włosy pod natryskami, przebrałam się i wysuszyłam swoje kosmyki. Wychodząc z basenu usłyszałam tylko wołanie, odwróciłam się, był to Matt.
- No hej piękna- zaśmiałam się na to powitane.
- No siemka mistrzu.
- Idziemy na jakąś kawę?- zaproponował.
- Powinnam, wracać do domu bo Meg u mnie jest, ale może nie będzie mi miała tego za złe, zresztą pewnie śpioch pewnie jeszcze śpi.
- O Meg jest u ciebie?
Widziałam po jego minie, że się cholernie zdziwił, w końcu byli przyjaciółmi, a nic nie wiedział o jej przyjeździe.
- No tak.
Udaliśmy się coś wypić na wzmocnienie, wybrałam jogurt jako moje dzisiejsze śniadanie, zdecydowałam, że później wezmę mi i Meg na wynos kawę.



- I jak zaczął ci się '' tydzień śmierci''? - zapytałam.
- No w sumie było okej, ale jestem wypluty z zmęczenia, a ty?
Matt miał dzisiaj ciężej niż ja, ponieważ jego dzisiejszym dystansem było dwieście metrów stylem motylkowym. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, zapewne nie wynikające tylko ze zmęczenia treningiem, ale także z nie wyspaniem.
- No podobnie.
- Matt, kiedy my dokładnie wylatujemy do Stanów?
- W niedzielę, o drugiem popołudniu, mamy być pod basenem i jedziemy busem na lotnisko.
- Okej, mam nadzieję, że tam trochę przystopujemy.
- Ja też, będzie super.
Pożegnaliśmy się, ja wzięłam jeszcze dwie kawy do domu. Gdy byłam już na miejscu, zastałam oglądającą Meg telewizor, podałam jej kawę,a ona z uśmiechem podziękowała.
- Dzwonił Max i powiedział, że nie da rady się dzisiaj spotkać bo mu coś wypadło.
Szczerze? Cieszyłam się bo nie miałam ochoty na jakiekolwiek zabawy dzisiaj.
- Meg, chodź do kuchni zrobię nam coś do jedzenia i nawet mi nie pyskuj, że nie jesteś głodna.
Wiedziałam o problemach Meg, nie chciała jeść nic, zapewne gdyby mogła tak by robiła. Miała obsesję na punkcie swojego wyglądu,a raczej powiedziałabym, że na punkcie swojej wagi. Martwiłam się, że kiedyś może być za późno, żeby ją z tego wyciągnąć. Mówiła, że ostatnio idzie jej coraz lepiej i stara się zjeść przynajmniej ten obiad w ciągu dni. Pociągnęłam ją za rękę.
- Na co masz ochotę ?
- Dostosuję się.
Oczywiście jak mnie irytował ten tekst, zawsze był tylko on gdy pytałam o jedzenie. Wzięłam do rąk dwie miski i nalałam do nich mleka, porwałam paczkę płatków oraz łyżki i położyłam na stoliku. Meg nasypała sobie płatków, po chwili dołączyłam do niej.
- Masz mniej! - powiedziała.
- Wydaje ci się po prostu podniosło ci się, bo nasypałaś już płatków kocie.
Tak na prawdę, to nalałam sobie mniej, no ale musiałam się już spinać przed igrzyskami.
- Może pójdziemy na małe zakupy, co ty na to?- zaproponowałam.
Miałam zamiar kupić coś na wyjazd, który miał być już za cztery dni.

**

Po wybiciu godziny dwunastej udałyśmy się taksówką do Westfield London. Co prawda było to największe centrum handlowe w Londynie, ale lubiłam do niego chodzić, ponieważ zawsze znajdowałam tam to czego w danej chwili potrzebowałam. Wkroczyłyśmy dość stanowczym krokiem do galerii, na twarzy Meg malowało się przerażenie, zapewne spowodowane ilością osób, no tak Londyn. Miasto tętniące życiem, miasto wielokulturowe, to tylko niektóre aspekty, właśnie dla tego tak kochałam ten kraj to miasto. Ruszyłyśmy w szał zakupów, z prawie każdego sklepu do którego wchodziłyśmy, opuszczałyśmy go z przynajmniej jedną dodatkową torbą. Po skończonych zakupach byłyśmy zmęczone i głodne, udałyśmy się zjeść jakąś sałatkę i prosto do domciu. Pod wieczór wróciłam z treningu, całą drogę powrotną spędziłam na żmudnych próbach dodzwonienia się do Nialla. Cholernie za nim tęskniłam. Najgorsze było to, że wiedziałam, iż mają teraz czas wolny, przynajmniej napisał tak  Lou na twitterze. W tej chwili w mojej głowie było pełno wątpliwości. Czy mu zależy? Czy może znalazł sobie tak jakąś piękną fankę, w której się zauroczył? Nie wiedziałam nic, zero kontaktu od czasu wyjazdu nie licząc krótkiej rozmowy. Usiadłam przed komputerem z Meg, pierwsze to co zrobiłam to weszłam na twittera. Zobaczyłam swoje interakcje, jak zwykle co minutę przychodziły hejty. Czytałam je i robiłam sobie dziurę w mózgu, najgorsze było to, że te hejty nie były prawdą, ale ja i tak zaczęłam sobie wmawiać to wszystko co piszą mi te faneczki. Szczerze? Miałam dość tego wszystkiego. Na początku mówiłam sobie, że wszystko będzie dobrze, że się opanują. Ciekawe co one by czuły na moim miejscu, nooo ale oczywiście nikt nigdy nie wciela się w rolę poszkodowanego. Po przeczytaniu kilku wpisów do mnie, przeszłam na stronę główną. Moje oczy zaczęły piec, prawdopodobnie z tego powodu iż zbierała się w nich słona ciecz, jaką były łzy.
Jedna lub dwie spadły po moich policzkach, przymknęłam na chwilkę powieki aby oddać się ciszy, musiałam się uspokoić. Meg wzięła mnie w swoje ramiona i pocieszająco głaskała po włosach lub plecach. Właśnie w takich chwilach uzmysławiam sobie, że jest ona dla mnie najważniejsza, że zawsze wie, kiedy coś jest nie tak choć mówię, że wszystko jest w porządku. Kocham ją za to jaka jest, jest taka.. taka jedyna i nie powtarzalna. Kocham ją zwyczajnie za to, że jest przy mnie, nie zważywszy na moje problemy. Weszłam na profil Nialla myśląc o tym, że na pewno ma jakiś ważny powód, że nie zadzwoni do mnie mając wolny czas, co ja mówię, on nawet nie odbierze tego cholernego telefonu. Moja reakcja na to co zobaczyłam na jego profilu była gwałtowna rzuciłam laptopa na ziemię i pobiegłam do łazienki. Osunęłam się powoli na ziemię i schowałam głowę między kolana. Teraz już nie kontrolowałam moich łez. Słyszałam jak Meg dobija się do łazienki i coś krzyczy, ale w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Mój mózg dalej analizował zdjęcie, które zobaczyłam. Piękną parę? Nialla śmiejącego się, szczęśliwego. Nialla całującego jego hmm ideał, z którym zawsze chciał iść na randkę. Zawsze ceniłam Demi za to, że jest silna, za wszystkie przeciwności losu, które pokonała, była można powiedzieć dla wielu dziewcząt wzorem do naśladowania. Sama przeżyła to co ja teraz za pewnie, nie raz. Ja tutaj czekając w Londynie na niego odliczałam godziny, do naszego spotkania w Stanach, a on się bawi, nawet nie zadzwoni. Zrozumiałabym gdyby miał pracę okej, każdy jest człowiekiem, ale ... ale obiecał, że będzie dobrze, zapewniał, że będzie dzwonił, tęsknił. Już kolejny raz w swoim życiu przekonałam się ile dla nie których osób znaczą słowa, ile znaczą puste obietnice rzucone na wiatr. Przeanalizowałam wszystko dokładnie. Było mi niedobrze, czułam obrzydzenie kiedy mój mózg przywracał wspomnienie zdjęcia. Mój żołądek podchodził do gardła na samą myśl o tym, stres zrobił swoje i zruciłam zjedzone dzisiaj rzeczy. Tak, to nie pierwszy raz wymiotuję, ze stresu. Wyszłam z łazienki z malującym się na mojej twarzy wykończeniem zarówno jak i psychicznym jak i fizycznym. Meg tylko opatuliła mnie ramieniem i zaprowadziła do łóżka. Dziękowałam, za to że nawet nie próbuje zacząć rozmowy, nie miałam na to siły. Moim marzeniem teraz było położyć się, zasnąć i wybudzić się z tego koszmarnego snu.

**
( Następny dzień, pod wieczór)

Treningi miałam już za sobą. Pomogła mi troszkę rozmowa z Mattem. Około godziny ósmej siedziałyśmy z Meg na łóżku, zajadałyśmy lody i oglądałyśmy smutne filmy płacząc w chusteczki. Doskwierał mi jeszcze bardziej brak kogoś kogo mogę przytulić, co prawda miałam Meg, ale to nie to samo co z ... właśnie z nim. Miałam gule w gardle myśląc nawet o nim. Obwiniałam się, że zamiast zająć się Meg to zrzucałam jej jeszcze na głowę swoje problemy. W połowie drugiego filmu usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Meg pytającym wzrokiem.
- Spodziewasz się kogoś?- zapytałam.
- Nie- powiedziała z wymalowany zdezorientowaniem na twarzy.
- Meg, kocie, proszę cię idź otworzyć.
- Okej, sekunda.
Po minucie Meg przyszła, ale nie sama. Rozdziawiłam usta jak zobaczyłam kto przyszedł. Wczoraj Meg dokładnie mówiła, że nie przyjdą.
- Niespodzianka! - krzyknęli chłopcy.
- Ale, ale.. my jesteśmy w dresach, całe rozmazane i wgl - wyjęczałam chowając się pod kołdrę.
- My, się właśnie do was dołączymy, będziemy oglądać filmy.
- Ugh.. nie lubię niespodzianek- wyjęczałam, nadal leżąc pod kołdrą.
Po krótkim czasie poczułam ciężar na sobie wyjęczałam tylko - ała, złazić ze mnie!
Sekundkę później ujrzałam twarz Maxa tuż przy mojej, co prawda panował pół mrok, lecz ja bardzo dobrze hmm , jak by to powiedzieć, mogłabym go rozpoznać z pięćdziesięciu metrów. Świdrował mnie wzrokiem.
- Weź, na mnie nie patrz tak, wyglądam strasznie, resztki makijażu, włosy rozczochrane..
- Taka właśnie mi się najbardziej podobasz - wyszeptał. Na te słowa fala ciepła przeszła chyba przez każdą komórkę w moim ciele.
Chłopcy przygotowali procenty i oglądaliśmy kolejne filmy z mojej kolekcji. Po zakończeniu drugiego filmu, każdy z nas miała na swoim kocie przy najmniej cztery drinki i to takie dość konkretne. Sama już troszkę nie kontaktowałam z połączeniu jeszcze z zmęczeniem fizycznym. W pewnej chwili Max złączył nasze dłonie, momentalnie dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa. Dawno nie czułam właśnie tego dotyku, dotyku w którym kiedyś się zatracałam, tej dużej i ciepłej dłoni sykającej się z moją. Max poprosił mnie o rozmowę na osobności, więc opuściliśmy towarzystwo i udaliśmy się do pokoju obok.
- Ann ... kocham cię i nigdy nie przestanę, wiem, że ty teraz nie możesz mi tego powiedzieć, ale nie winię cię za to, znalazłaś szczęście u boku innego chłopaka, może takiego, który może poświęcać ci więcej czasu niż ja gdy wyjechałem z kraju. Ale czy pamiętasz te czasy kiedy byliśmy razem? Czuliśmy się jak w niebie, jak by nic nie miało znaczenie, oprócz naszych uczuć względem siebie. Wiem, że nie mogę wymagać od ciebie teraz kiedy wróciłem, abyś go zostawiła dla mnie, nie jestem taki, najważniejsze jest dla mnie twoje szczęście, chociaż nie zdobywasz go przy moim boku - głos na chwilę mu się załamał.
- Max .. egh.. - nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy mówić cokolwiek. Nie umiałam teraz mu nawet zawtórować, w mojej głowie była pustka spotęgowana jeszcze alkoholem.
- Nie, Ann nic nie mów, wszystko rozumiem... - powiedział spuszczając głowę.
- To nie tak, moje uczucia nigdy do ciebie nie zgasły, nawet nie zdajesz sobie sprawy ile spędziłam nocy płacząc nad tym, że wyjechałeś... Max.... ja chyba nadal..- nie dokończyłam bo pociągnął mnie za rękę  i  posadził na swoich kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy, przez długi czas, jego wzrok był powalający, jego uczucia można było wyczytać z jego oczu jak z otwartej księgi. Opuściłam wzrok, aby po chwili znów go podnieść, chłopak przybliżył swoją twarz do mojej, tak, że stykaliśmy się czołami, jego usta dzieliły już tylko dwa centymetry od moich. Wszystko się działo jak za strzałem błyskawicy. Nasze usta były już coraz bliżej, by połączyć się w jedną całość, prawie się stykały, czułam jego świeży oddech na mojej twarzy . . .



________________________________________________________________________________-

50 komentarzy = kolejny :)

Wybaczcie, że nie dodawałam długo rozdziału, noo ale miałam pełno rzeczy do szkoły. Dziękuję za pięć nominacji pod ostatnim rozdziałem do Liebster Award! Nie wiem czy ktoś teraz jeszcze czyta tego bloga, więc zastanawiam się nad jego zawieszeniem . .. 
Liczę na jakieś opinię kociaki xx

Pisałam ten rozdział do pierwszej nocy dla was xx

twitter

Jeśli chcesz być powiadamiana a NIE JESTEŚ zostaw swój nick na twittera, lub jakiś kontakt.













62 komentarze:

  1. NOOO... Zajebisty czekam na następny...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko next. Fannie akcja sie rozkreca. Nie moge sie doczekac:-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww. bomba czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie próbuj go nawet zawieszać! Teraz? Gdy cała akcja zaczyna się toczyć? ;O Nie rób nam tego.
    A co do rozdziału to zniewalająco emocjonalny. Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nawieszaj go ! Rozdział superowy :) Czekam dalej xx @JesteHorane

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zawieszaj, jest zajebisty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny jak zawsze :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny. Tylko żeby oni nic nie zrobili. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Cuudddoooo *w*

    OdpowiedzUsuń
  10. boski , boski , boski ! tylko nie wiem co z Niallem :c ahh, ten alkohol , trochę Ann poniosło z tym wyznaniem xd

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny<3 ale wez ja chce zeby Ann byla z Niallem :p
    pliss :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie zawieszaj! Pisz dalej <3
    Świetny :>
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie zawieszaj! Co rozdział to lepszy :* Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  14. szczerze mówiąc to chyba najlepszy rozdział , fajnie że masz więcej - świetnych - opisów.
    Nie zawieszaj bloga

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wasz się zawieszać bloga, uwielbiam go, nawet mało powiedziane ;* Czekam na kolejny rozdział :) A tak po za tym jesteś za bardzo utalentowana do pisania opowiadań, masz się nimt ze mną podzielić :D
    @NatalieeLove1D

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski i nie zawieszaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Meeega ^^ nie zawieszaj !! only_time_will xxd

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie zawieszaj !!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham Cie za to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Prooosze nie zawieszaj !!! ;c

    OdpowiedzUsuń
  21. po prostu sie zakochalam *_*

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie zawieszaj blaaaaagam <333 ;c

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham Cie dziewczyno pisz dalej <33
    Masz talent !!
    Przepraszam ze spamuje ale jestem tu czestym gosciem i uwielbiam na nowo czytac te historie !! :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie rob nam tego !! nie zawieszaj bloga ;c
    jest duzo osob tylko po prostu czesc nie komentuje ;/

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie wiem co jeszcze mam napisac aby Cie przekonac ;<

    OdpowiedzUsuń
  26. Czekam na nexta <333333

    OdpowiedzUsuń
  27. Dobra koniec spamu bo jeszcze mnie znienawidzisz i na prawde zawiesisz bloga ;c

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale super,zresztą jak zawsze, mam nadzieję że juz niedlugo uzbiera sie 50komentarzy nie mogę się doczekać kolejnego a to przez ta rewelacyjna koncowke -@natalia17k

    OdpowiedzUsuń
  29. Jezuuuu... Mam 2 nałogi: obgryzanie i czytanie Twojego bloga. To jest niesamowite że Ty potrafisz tak doskonale,fenomenalnie,celująco pisać.Jesteś obłędna Kocie <33 @1DModern

    OdpowiedzUsuń
  30. Cześć ; ) na you-are-my-hallelujah.blogspot.com nowy rozdział. zapraszam do czytania i komentowania <3

    OdpowiedzUsuń
  31. nie zawieszaj bloga, sporo osób go czyta :) rozdział spoko, choć muszę przyznać, że niektóre były lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  32. OK po pierwsze nie zawieszaj bloga
    po drugie rozdzial super<3

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie zawieszaj bloga..! :(((
    /@malinaa_1D

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetny Nexxt now !! x

    OdpowiedzUsuń
  35. Piszzzzz czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Dalej szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zawiesisz a cię znajdę i już nie będzie tak miło :* Czekam

    OdpowiedzUsuń
  38. Noo w taki momenciee ! ugh <33
    Świetne opowiadanie , rozdział i wg
    ja jeszcze nie jestem informowana także po proszę tutaj --> @HUG_MEHORAN

    OdpowiedzUsuń
  39. Jesteś Wielka, nie zawieszaj bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Kiedy dodasz tego nexta ??! :)

    OdpowiedzUsuń
  41. nie nie nie!!!! zranisz mnie jak zawiesisz . Plz nie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham twoje opowiadanka są mega!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Wiem, że nigdy nie komentowałam, ale czytałam, czytam i mam nadzieję, że będę czytać dalej twoje opowiadanie. Proszę nie zawieszaj bloga!!! To jest jedno z moich ulubionych opowiadań, co ja gadam...TO JEST MOJE ULUBIONEJ OPOWIADANIE!!! Ten rozdział napisałaś 24 maja, a jest 27 czerwca i o ile dobrze liczę to minęły już 34 dni, codziennie tu wchodzę, żeby zobaczyć czy jest następny rozdział....Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać ~ @__Mofos__

    OdpowiedzUsuń
  43. Świetny <3
    zapraszam do mnie,dopiero zaczynam http://how-to-find-happines.blogspot.com/ (przepraszam za spam ;) )

    OdpowiedzUsuń
  44. Kurde nie wiem co mam napisać. Minęło już 40 dni, a nowego rozdziału nie ma. Na tt mi pisałaś, że niedługo dodasz, a tu nic :C
    Wchodzę codziennie nawet po kilka razy, ale za każdym to samo. No proszę dodaj następny :) ~ @__Mofos__

    OdpowiedzUsuń
  45. kocham ten blog <3

    OdpowiedzUsuń