sobota, 19 października 2013
Rozdział 18
"Żegnając przyjaciela nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz"
_________________________________________________________________________
Poczułam, że coś ciepłego dotykało moją szyję i składało na niej słodkie pocałunki. Mruknęłam tylko i odwróciłam się w przeciwną stronę, marząc o dalszym śnie. Niestety nie było mi to dane bo ktoś mnie przyciągnął do siebie. Leniwie przetarłam ręką oczy, po czym spojrzałam przez moje ramię i ujrzałam Nialla. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, na co on zrobił głupią minę, a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Kicia, co jest takiego śmiesznego?- zapytał, zachrypłym, a jednocześnie seksownym głosem.
- Ty, ty- wymamrotałam, między napadami śmiechu.
Niall popchnął mnie, tak że leżałam mocno przyparta plecami do łóżka, a on siedział rozkroczny nad mną. Zaczął mnie gilgotać, przez co miałam jeszcze większe problemy z oddechem niż wcześniej.
- Niall, błagam przestać- piszczałam.
- Najpierw powiedz, że jestem najseksowniejszym facetem na tej ziemi i że wczoraj było Ci tak dobrze jak nigdy w życiu- wyszeptał słowa przy moim uchu,po czym przejechał językiem od mojej szyi po ucho, po czym lekko je przygryzł.
- Hahahah no chyba kpisz- powiedziałam i jak najszybciej zepchnęłam go z siebie i pobiegłam do pomieszczenia, które odchodziło od jego hotelowego pokoju, jak później zobaczyłam była to przestronna łazienka. Jednak nie było dane mi do niej wejść, bo mój Irlandczyk szybko mnie dogonił, podniósł i przewiesił przez swoje ramię.
- Horan w tej chwili mnie puść, jestem ciężka! - powiedziałam podniesionym tonem z nutką oburzenia w głosie.
- Chudzinko ty ciężka? Chyba kpisz - odparł z dumą w głosie.
- Niall, na prawdę postaw mnie, jestem gruba, a ty sobie zrobisz coś z barkiem - wymamrotałam czując się przegrana.
- Nie, jesteś gruba i proszę mi tak nawet nie mówić, a o mnie się nie martw nic sobie nie zrobię- mówił udając się powoli ze mną na ramieniu do łóżka.
Nie wierzyłam w jego słowa, że jestem chudzinką, nawet jego fanki wypominały mi między innymi to jak to nie wyglądam przy nim. Czytałam to co one piszą do mnie na twitterze, aby jeszcze bardziej się zdołować. Żyłam ostatnio w ciągłym stresie, przed olimpiadą, naciski z każdej strony od menadżera, trenera. Stresowałam się sytuacją w jakim stanie jest mój związek z Niallem i co z nim będzie dalej. Moje ostatnie dni były monotonne i spędzałam je według jednego schematu. Mój stres był na tak wysokim poziomie jak nigdy, bałam się, że sobie z nim niedługo nie poradzę, czasami zażywałam jakieś tabletki na uspokojenie, ale nie dawały one za dobrych rezultatów. Gdy próbowałam coś zjeść, zaraz to zwracałam, przypominając sobie, także każde słowo, które pisały fanki Nialla. Moje kłębki myśli zostały przerwane kiedy moje ciało zmieniało w powietrzu położenie. Horan przerzucił mnie przez ramię na łóżko i przylgnął do mnie całym swoim ciałem jednocześnie podtrzymując się na swoich rękach, aby mnie nie zgniótł.
- Kicia, wyglądasz tak gorąco w tej bieliźnie- powiedział po czym zjechał ręką wzdłuż zewnętrznej części mojego uda.
- Niall, nie.. - zaprzeczyłam, po czym on momentalnie się od mnie odsunął. Usiadł po turecku, a jego oczy były wlepione w moje ciało.
- Słońce, co jest? - zapytał.
- Nic- odpowiedziałam machinalnie.
- Dlaczego płaczesz? Co się stało? To moja wina?- Niall zaczął zadawać za dużo pytań, a mój mózg nie był w stanie zarejestrować ich wszystkich na raz.
Podniosłam wzrok i popatrzyłam w jego oczy, mój obraz był rozmazany i teraz byłam pewna, że płaczę. Nie byłam w stanie unieść na sobie jego wzroku.
- Annie co jest?!- krzyknął.
W momencie się wystraszyłam, odskoczyłam od niego,a mój żołądek podszedł do gardła. Szybko pobiegłam do ubikacji, padłam na ziemię i zwróciłam resztki tego co jadłam przed wczoraj, jeśli cokolwiek jadłam. Wstałam z pewną trudnością i opłukałam usta. Wzięłam troszeczkę pasty, która była na koło zlewu na palec i szybko przemyłam jakoś moją jamę ustną. Podniosłam wzrok i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, a raczej odbicie dziewczyny, która wyglądała blado jak jakiś duch. Poczułam rękę na moim ramieniu. Spojrzałam w lustro, za mną stał Niall z zatroskaną miną. Obrócił mnie, tak abym stała twarzą do niego. Położył rękę z tyłu mojej głowy i przycisną ją do swojego torsu. Starałam się powstrzymać łzy, lecz zdawałam sobie z tego sprawę, iż cały czas ciekną one po moich policzkach, a dodatkowo teraz spadają na koszulkę Horana, umiejętnie ją mocząc. Chłopak złapał mnie za uda i udaliśmy się z powrotem do łóżka. Oparł się o wezgłowie łóżka, a mnie posadził bokiem na swoich udach, tak bym mogła się o niego opierać. Przytrzymywał moje plecy, lekko je głaszcząc,a co chwila całował mnie we włosy. Dzięki temu mogłam się szybciej uspokoić. Kiedy Niall zauważył, że już mi lepiej, postanowił się czegoś dowiedzieć.
- Ann, przepraszam, jeśli to przez mnie. Nie chciałem nic robić wczoraj przeciw tobie - mówił trochę poplątanym językiem.
- Nie, Niall to nie przez Ciebie. Po prostu ... ehm nie ważne- wymamrotałam.
- Kociaku, oczywiście, że ważne. Pozwól sobie pomóc. Od tego między innymi jestem, tak?
- Ehmm nie wiem od czego mam zacząć - powiedziałam.
- Najlepiej od początku. Co się działo gdy mnie przy tobie nie było, kruszynko?
- No boo byłam bardzo przybita tym co zrobiłam... naciskana przez trenera, po prostu nie radziłam sobie już z tym wszystkim, czytałam tweety twoich fanek na mój temat, jaka to nie jestem gruba i tak dalej... no i ekhm przez te kilka dni zachowywałam się jak robot, noo i ... często zapominałam o jedzeniu, a gdy chciałam coś zjeść to w myślach słyszałam komentarze twoich fanek, dwa dni przed wyjazdem tutaj zasłabłam na treningu, ponieważ mój organizm nie miał już czego spalać, robiłam się w wodzie bardzo blada i trzęsłam się z zimna, a mój trener dokładnie wiedział dlaczego tak jest. Dostałam nie mały opieprz, jak mogę rujnować sobie szansę na podium podczas olimpiady i tak dalej. ..... Kiedy powiedziałeś do mnie chudzinka wszystko mi się przypomniało, wszystkie słowa pisane do mnie na twitterze, dudniły w mojej głowie ... - nie wiedziałam co mam dalej powiedzieć, owszem opisałam mu całą sytuacje, ale nie umiałam wplątać w to swoich uczuć.
Niall nie odzywał się więc popatrzyłam w jego oczy, które były zaszklone. Stop? Czy to przez mnie?
- Kochanie, nie nazywaj ich fankami. To nie są prawdziwe fanki jeśli obrażają osobę, na której zależy mi najbardziej na świecie. Powinny się wstydzić tego co robią. Ana tak bardzo się boję- wyznał.
- Czego?- zapytałam. Nie mając pomysłu czego Niall Horan może się bać.
- Że nie wytrzymasz tego ich hejtowania i mnie zostawisz- powiedział bólem w głosie.
Podniosłam głowę i patrzyłam w jego oczy. Przed chwilę nic nie mówiłam, zatopiłam się w głębi jego oczu.
Zmniejszyłam odstęp między naszymi ustami. Gdy nasze usta się spotkały, poczułam wewnętrzną radość, że mam kogoś, komu mogę pokazać jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy. Irlandczyk włożył swój język do mojej jamy ustnej, całując mnie wielkim uczuciem. Nasze języki toczyły walkę o dominację, jednaj jak zwykle to on wygrywał. Po skończonym pocałunku oparłam czoło o jego. Nasze oczy oraz usta były oddalone od siebie tylko o jakiś jeden centymetr.
- Niall, kocham cię z całego serca i nigdy nie opuszczę, nie ważne co się stanie. Zawsze spróbujemy to jakoś rozwiązać.
- Też, cię kocham księżniczko i cieszę się, że mi to powiedziałaś. Jestem o niebo spokojny - wyszeptał w moje usta po czym złożył na nich szybkiego całusa.
- Kochanie, tak właściwie to która jest godzina? - zapytałam.
Niall podniósł swój telefon z szafki nocnej, odblokował go i powiedział - Jest, dokładnie ósma czterdzieści.
- Ehm będę musiała się zbierać - powiedziałam zawiedziona.
Chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu, ale teraz,a raczej przed olimpiadą nie będzie mi to dane.
- Dlaczego? - zapytał.
- Niall, pamiętasz dlaczego tu przyjechałam?
- Ahh.. no tak. Szkoda, chciałem spędzić dzień z moją księżniczką.
- Macie teraz wolne, czy gracie koncerty? - zapytałam z ciekawości ile jeszcze tu zostanie.
- Teraz mamy dwa dni wolnego, później mamy jeszcze jeden koncertu tutaj, a później mamy dwa tygodnie wolnego- powiedział. Jest możliwość, że dzisiaj się spotkamy?- zadał mi pytania.
- Pewno. Około trzeciej powinnam być wolna- odpowiedziałam z nadzieją, że jeszcze dzisiaj go zobaczę.
- Okej. Mogę po ciebie przyjechać po trzeciej?
- Pewnie. - powiedziałam i oplotłam swoje ramiona wokół jego szyi i dałam mu całusa w polik.
Zeszłam powoli z niego i ubrałam sweter, który był na ziemi, od wczorajszego wieczoru. Zarumieniłam się przypominając sobie sytuację z ostatniego wieczoru. Było tak ughh nie da się tego opisać.
Wyszłam na balkon, zobaczyć jaką dzisiaj mamy pogodę. Przez niebo jak na razie nie przebijało się słońce, ale byłam pewna, że w południe będzie bardzo ciepło. Czyjeś ręce oplotły mnie wokół tali. Zaciągnęłam się zapachem mojego Irlandczyka i przymknęłam oczy rozkoszując się beztroskim porankiem.
- Co, księżniczko obmyślasz plan ucieczki?- zapytał z sarkazmem w głosie.
- A powinnam? Masz zamiar mnie tu zamknąć?- odparłam chytrze.
Punkt dla ciebie Brown, oby tak dalej.
- Nie, ale jestem za tym abyś, ze mną została, cały dzień - powiedział, opierając swoją głowę na moim ramieniu.
- Też bym chciała, misiek- stwierdziłam z żalem w glosie.
- Więc zostań,porobimy jakieś ciekawsze rzeczy- powiedział, jak by to była najprostsza rzecz na świecie, po czym przyciągnął mnie do swojego torsu.
Mój tył ciała, aż za bardzo przylegał do jego przodu, ponieważ poczułam na swoim pośladku jego poranną erekcję. Nie chciałam tego komentować, ale niestety moja siła woli jest słaba, chciałam tylko nie wybuchnąć śmiechem.
- Niall, nie możesz tak uspokoić swojego przyjaciela w spodniach? - zapytałam odwracając się do niego twarzą.
Horan nic się nie odezwał tylko znacząco poruszył brwiami, na co ja się zaśmiałam. Popchnął mnie lekko na barierki, opierając swoje dłonie po bokach mojego ciała na balustradzie.
Zbliżył się do moich ust i wyszeptał - Ty tak ma mnie działasz kociaku.
Prychłam tylko na jego stwierdzenie.
- Śmiesz mi jeszcze wmawiać, że to ... to przez mnie? - wskazałam palcem w dół.
- Oh Kicia jeszcze nie wiesz jak pobudzająco na mnie działasz- wyszeptał z pod przymrużonych powiek.
- No, ale żeby aż tak? - zapytałam kpiąco.
Dotknęłam go blisko jego wypuklenia w spodniach. Uważając aby, go tam nie dotknąć. Na co zareagował gardłowym warknięciem.
- Ann, błagam cię nie drażnij się tak, ze mną, bo ...- nie dokończył swojej wypowiedzi, ale nie powiem, byłam zadowolona z tego posunięcia.
Kolejny punkt dla ciebie, Brown!
- Bo co..?- zapytałam z nutką ciekawości w głosie.
- Bo jestem już i tak wystarczająco napalony jak cię widzę, paradującą przed mną w tak skąpym wdzianku,a jak dodatkowo sobie ze mną pogrywasz, to będę musiał sobie w końcu ulżyć.
- Horan, błagam cię nie musisz mi mówić, jakimi technikami walisz sobie, ta informacja nie jest mi potrzebna do życia- powiedziałam sfrustrowana.
- Ej, no księżniczko, zaraz, zaraz. Odkąd jestem z tobą nie robię tego, ale ostatnio tak mnie podniecasz, że mam ochotę coś z tym fantem zrobić, wierz mi- nie powiem zadziwił mnie fakt, iż tego nie robi.
- No, wiesz słońce, gdybyś był chociaż w jednym procencie tak seksowny jak Nathan z The wanted, dawno już byś poruchał- posunęłam się za daleko? Kolejny punkt dla mnie?
Popatrzyłam niepewnie na Nialla, jego twarz była skamieniała, a brwi ściągnięte ze złości w dół. Cera na jego twarzy coraz bardziej przypominała kolor pomidora. Nie wiem dlaczego, ale wybuchłam śmiechem na jego reakcję na to co powiedziałam.
- O, Brown przekroczyłaś linię- powiedział i zanim się zdążyłam zorientować wisiałam już do góry nogami.
- Horan!!! Puszczaj! Aaaaa.. - krzyczałam pomiędzy napadami śmiechu.
Ułożyłam moje dłonie na ziemi z zamiarem wrócenia do poprzedniej pozycji.
- Harry, Zayn, Liam, Harry.... ktokolwiek?! - chłopaki byli moim ostatnim ratunkiem.
Po jakieś minutce przybiegli na balkon, jenak nie za bardzo widziałam ich twarze, bo byłam skoncentrowana w tym czasie na czym innym, a mianowicie na tym, aby Niall nie spuścił mnie na głowę.
- Najpierw to odszczekaj! - powiedział Horan.
- Hałł hałłł - próbowałam udawać psa, ale mi to wychodziło, a reszta chłopaków zaczęła się z tego śmiać.
Niall za karę zaczął się kręcić wokół własnej osi, przez co mi zmieniały się cały czas obrazy przed oczami.
- Niall, stop! - krzyknęłam.
- Powiedz to kicia- powiedział.
- Ale co?- powiedziałam jak głupia, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Wiesz dobrze! - krzyknął z irytacją w głosie.
- Ehmm jesteś seksowny, nawet torszkę bardziej seksowniejszy niż Nathan z The wanted, no i wczoraj było mi tak dobrzeeee - powiedziałam, śmiejąc się razem z chłopakami.
- Uuuuu hahah. Mówiłem wam, że oni wczoraj uprawiali sex! - krzyknął Harry.
- Co?! Nie?! - odkrzyknęłam.
- Taaa, jasne. Ohh Niall błagam szybciej! - Harry zaczął emitować co niby wczoraj robiliśmy.
Niall sprawnie pomógł mi wrócić do pozycji stojącej. Przywitałam się z pozostałymi chłopakami, tak jak należy. Gdy przytulałam się z Harrym szepną mi tylko na uch - Jasne, mycha było cię słychać na cały apartament. Posłałam mu tylko wrogie spojrzenie i podeszłam do Nialla, no co ten uśmiechnął się z całego komizmu tej sytuacji i złożył na moim policzku buziaka.
- Miło było was znowu zobaczyć chłopaki, ale niestety muszę się już zbierać- powiedziała.
- Możecie nas zostawić na minutkę samych? - Niall popatrzył na nich znaczącym wzrokiem.
Chłopcy dość szybko opuścili pomieszczenie, w którym przebywaliśmy. Niall stanął na przeciwko mnie i złapał mnie za dłonie.
- Annie, możesz mi obiecać, że jak wrócisz do hotelu to zjesz śniadania? - ta prośba wydawała mi się troszkę dziwna, a nawet bardzo dziwna. Ale po przemyśleniu, zrozumiałam, że on się po prosty martwi.
- Okej - powiedziałam i wtuliłam się w niego. Mogłam zaciągnąć się jego zapachem. Zapachem, który był stworzony dla moich nozdrzy.
**
Niall zaoferował mi spacer lub podwózkę, natomiast ja mu powiedziałam, że chcę się przebiec. Wchodząc do holu mojego hotelu, zauważyłam mojego trenera, kulturalnie się ukłoniłam.
- Dzień dobry- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Oby dobry, zobaczymy jak ci dzisiaj pójdzie. Śniadanie! Za godzinę masz być na basenie- powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Mój trener to dość ciężki temat, ale w sumie zanim poznałam Nialla, był osobą, z którą spędzałam najwięcej czasu. Chociaż irytowało mnie kiedyś strasznie to, że wszystko musi być po jego myśli, więc gdy byłam młodsza, robiłam wszystko na przekór.
Wyjechałam windą na piętro, na którym mieszkała nasza reprezentacja. Co prawda nie wszyscy bo było nas za dużo na jedno piętro, ale większość. Małe apartamenty mieliśmy pojedynczo, akurat z tego faktu się cieszyłam, bo nie było żadnych sporów, kto kiedy co robi i tak dalej. Podążałam wzdłuż przestronnego korytarza z spuszczoną głową, gdy doszłam do swoich drzwi zaczęłam szukać w kieszeni karty, aby otworzyć drzwi, lecz ktoś moją czynność przerwał kładąc swoją rękę na moim ramieniu. Gwałtownie się odwróciła i zobaczyłam przed sobą Matta.
- Wszystko okej Maleńka? -zapytał.
- Tak, dziękuje za wszystko, że poszedłeś wczoraj tam ze mną, za wsparcie, że zawsze jesteś gdy cię potrzebuje. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela- stanęłam na palcach i przytuliłam Matta.
- Nie, ma za co. Martwiłem się o ciebie wczoraj, nie dawałaś żadnych oznak życia, w pokoju cię nie było, nie mogłem się do ciebie dodzwonić.
- Przepraszam, że nie napisałam chociaż sms-a - powiedziałam, czując się troszkę winna, że on się o mnie martwił, a ja o tym zapomniałam.
- A jak... z tobą i Niallem? Wyjaśniliście sobie wszystko? -zapytał.
- Tak, wszystko jest już dobrze. Tak jak powinno być- Matt przypomniał mi o Horanie, a ja już za nim strasznie tęskniłam. Chciałam go mieć przy sobie i przytulić się do jego torsu, może skradnąć kilka pocałunków.
- Ana słyszysz mnie? - zapytał Matt.
- Tak, tak .. - powiedziałam, kiedy ocuciłam się z moich rozmyślań.
- Co mówiłem? - jego brwi poszły do góry, a z wyrazu twarzy mogłam wyczytać, że wątpi w to, że go słuchałam.
- Ehmm... przepraszam, zmyśliłam się - powiedziałam speszona.
- Okej, nie ważne. Do zobaczenia.
Matt odszedł a ja tylko pomachałam mu ręką i weszłam do apartamentu. Udałam się do sypialni i rzuciłam się na łóżko, głową w dół. Ehmm było mi tak dobrze i za nic nie chciało wstawać. Podczołgałam się do nocnej szafki na, której leżał telefon hotelowy. Podniosłam słuchawkę i zamówiłam śniadanie. Gdy ktoś zapukał do mich drzwi ociężale zwlekłam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Przed nimi stała dość młoda, zgrabna blondynka, która przyniosła moje śniadanie. Podziękowałam jej i dałam napiwek, na co najbardziej się ucieszyła. No tak,typowe. Usiadłam do stołu i zjadłam miseczkę jogurtu z musli i truskawkami. Pychota! Oraz wypiłam kawę z bitą śmietaną. Kiedy ostatnio nie było, ze mną za dobrze, nie jadłam za dużo lub w ogóle była to dobra odmiana, a może lepsze słowo to pyszna odmiana ? Po zjedzeniu posiłku spakowałam do torby wszystkie potrzebne duperele na trening i udałam się na basen. Gdzie większość już kończyła swoje treningi, a niektórzy je zaczynali. Jeszcze inni spali sobie smacznie w łóżkach, ponieważ mieli trening rozpisany na wieczór. Weszłam do przebierali i dość szybko się przebrałam. Nie lubiłam w strojach tego, że tak spłaszczają cycki, no ale cóż musi być większa opływowość ciała. Czyli najlepiej aby ich w ogóle nie nie było. Włożyłam torbę z ubraniami i tym co jeszcze w niej zostało do szafki i przebiegłam przez prysznice mocząc swoje ciało. Zostawiłam klapki i przeszłam na nieckę basenu. Zobaczyłam mojego trenera, który analizował coś patrząc w kartki przed sobą. Podniósł wzrok, kiedy do niego podeszłam.
- Na co czekasz? Rozgrzewka na sucho. Chyba ci nie muszę pokazywać jak to wygląda - okej już widzę, że wyprowadziło go coś z równowagi. Tylko do jasnej cholery dlaczego ja mam na tym cierpieć? Zapowiada się zajebisty trening, bez dwóch zdań. Oddaliłam się trochę od niego i zaczęłam się rozgrzewać. Przysiady, wymachy, rozciąganie i tak dalej. Po jakiś dwudziestu minutach trener na mnie gwizdnął czego nienawidziłam. Uważałam, że może sobie gwizdać na suki, a nie na mnie, no ale cóż za dużo tu nie miałam do gadania.
- Po treningu jedziemy się spotkać z twoim menadżerem. Dał mi rozpiskę twoich wywiadów, sesji i innych pierdół. Jest ich za dużo, więc te mniej ważne wykluczam.
- Okej- odpowiedziałam.
Mój menadżer miał na imię Peter. Zajmował się sprawami wielu ważnych sportowców, głównie pływaków. Znał się na tym co robił bez dwóch zdań.
- Już się nie mogę doczekać.- powiedział z sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Będzie dzisiaj ciężko? - zmieniłam temat, pytając o trening.
- Nie, będą tylko dwa zadani- odpowiedział trener. Co? Niemożliwe, że jego humorek tak się zmieniał. ten człowiek był bipolarny.
- Jakie?
- 1500 metrów rozpływania i 10 razy 100 metrów stylami, którymi płyniesz na olimpiadzie. Czyli każdym. Starty co minuta.
- [...] - człowiek zgasił mnie w przeciągu kilku sekund.
Wolałam się nie odzywać. Wskoczyłam do wody aby jak najszybciej to skończyć.
**
Przemierzaliśmy powoli miasto, aby dojechać na prawie drugi jego koniec, do biura mojego menadżera. Zrobiłam się senna, a jednocześnie byłam zmęczona po treningu. Cieszyłam się, bo przynajmniej nie dałam się rady złamać. Z krainy marzeń, obudził mnie pewien głos.
- Ana, wstawaj, już jesteśmy - powiedział mój trener.
Wysiedliśmy i udaliśmy się z stronę wielkiego wieżowca.
Weszliśmy do dużego gabinetu, który był w kolorach beżu, a jedna ściana była cała oszklona. Za biurkiem stał Peter witający nas szczerym uśmiechem.
- Witam moją pływaczkę!- powiedział entuzjastycznie - no i jej trenera- dodał ponuro.
- Cześć- odburknął mój trener Bob.
Ja tylko skinęłam głową na przywitanie.
- Usiądźcie- wskazał stroną fotele po przeciwnej stronie, niż stał.
Lekko z Bobem odsunęliśmy fotele i usiedliśmy,na nich czekając na to co ma nam do przekazania Peter.
- Więc, przejdźmy do konkretów. Przesłałem Bobowi plan twoich wywiadów, sesji i tak dalej. Ma on odrzucić mniej ważne, ponieważ jest ich za dużo. Czeka Cię teraz szum medialny. Marka Arena przysłała do mnie rzeczy dla Ciebie, w których będziesz pływać na Olimpiadzie. Tutaj mam kontrakt - wskazał palcem na plik papierów znajdujący się na biurku - Za trzecie miejsce na Igrzyskach dostajesz od nich 50 tys. funtów, za drugie 75 tys. i za pierwsze 100 tys. funtów, oczywiście do tego dochodzą ci pieniądze, które normalnie dostaje zawodnik za uzyskane miejsce od komitetu Igrzysk. Z tego co się porozumiałem z Bobem jutro masz krótką sesję dla Adidasa.Więc teraz proszę tylko autograf na kontrakcie- skończył swój długi monolog.
Wzięłam do ręki i zaczęłam czytać, ten kontrakt.Nie rozumiem dlaczego wszystkie dokumenty są pisane językiem formalnym czego większość ludzi nie rozumie. Co chwile do moich uszu dochodził westchnienia moich towarzyszy. No, ale cóż nie podpiszę, jeśli nie przeczytałam. Po jakiś piętnastu minutach przeczytałam do końca i podpisałam.
- Okej, tutaj są rzeczy dla Ciebie - pokazał ręką w kąt.
Popatrzyłam w wskazywane miejsce i byłam pod wrażeniem ile tego było. Już się cieszyłam kiedy będę mogła to wszystko dokładnie przepatrzeć.
- To wszystko- uśmiechnął się przyjaźnie.
Powoli zabraliśmy się z Bobem do zbierania tych rzeczy.Dobrze, że wszystko było w treningowych różnych torbach oraz z plecakach. Pomógł nam jeden z ochroniarzy wyznaczony przez Petera.
***
Zostało mi pół godziny do spotkania z Niallem. Włączyłam muzykę w telefonie i dałam ją jak najgłośniej mogłam . Sprzyjała mi przygotowanią do spotkania z Niallem. Rozłożyłam deskę do prasowania i wyciąg łam żelazko, podłączyłam je i żeby nie tracić czasu czekając aż się rozgrzeje, złapałam shorty i żółtą koszulę. Wyprasował wszystko, chociaż wiedziałam, że koszula jest z takie materiału, że mi się zaraz zemnie. Ściągam z siebie dresy i założyłam ubranie. Szybciutko pobiegłam do łazienki, podłączyłam prostownice do prądu, ponieważ po kontakcie z wodą chlorowaną zawsze miałam loki,a nie lubiłam tego. Przejechałam kilka razy prostownicą przez moje włosy, po czym odstawiłam ją na swoje miejsce. Wycisnęłam na palec troszkę podkładu, rozprowadziłam go pod oczami, ponieważ miałam tam duże wory ze zmęczenia. Pomalowałam rzęsy i byłam gotowa, do wyjścia, gdziekolwiek Niall mnie zabierał, właśnie w tej chwili mój telefon zadzwonił. Szybko pobiegłam do salonu i przycisnęłam urządzenie do ucha.
- Hej, kocie czekam na Ciebie przy recepcji - powiedział Niall.
- Ok, już schodzę- odparłam i się rozłączyłam.
Chwyciłam tylko do ręki torebkę i włożyłam do niej chusteczki, kartę, portfel i telefon. Na rękę założyłam zegarek, a na drugą bransoletkę, okulary przeciwsłoneczne zaczepiłam o koszule.
Zjechałam windą na parter, oglądają się jeszcze w lustrze jak wyglądam. Nie było źle, pomyślałam.
Niall już na mnie czekał. Chciałam jęknąć jak go zobaczyłam, ale to mogłoby być troszkę dziwne. Uhh dlaczego, on jest taki idealny. Stał sobie tam jak by nigdy nic jak młody bóg. Włosy jak zwykle perfekcyjnie ułożone, ale spokojnie, moja już w tym głowa, żeby to zniszczyć. Miał na sobie jeansy,czarną podkoszulkę, biało-czarną bejsbolówkę oraz białe supry. Jego uśmiech promieniował, a ja tylko zagryzłam wargę i do niego szybciej podeszłam. Podniosłam głowę, tak aby móc patrzeć w jego oczęta. Horan objął mnie w pasie i przyciągnął dość gwałtownie moje biodra do własnych. Stykaliśmy się prawie całymi długościami ciał. Niall przejechał palcem wzdłuż mojego kręgosłupa, na co mnie przeszedł dreszcz.
- Hej, misiu- szepnęłam i dałam mu buziaka.
- Noo wiesz cooo? - zapytał zawiedziony.
- Ehmm... nie wiem co.
- Tak, witasz swojego chłopaka? Takim marnym całusem?- powiedział już z dzikim wyrazem na twarzy.
- Horan! Na więcej trzeba sobie zasłużyć- powiedziałam i wystawiłam język.
- Ohh zobaczysz, ja już z tym twoim językiem zrobię porządek - powiedział złowrogo, a mój oddech momentalnie zaczął przyśpieszać.
- Księżniczko, spokojnie, wiem, że jesteś napalona, jakoś sobie z tym poradzimy- mrugnął okiem.
Na co ja wytrzeszczyłam oczy,a Horan wybuchnął śmiechem, jak zobaczył moją reakcję. Kurde, punkt dla niego i to nawet nie jeden.
- Horan, nienawidzę cię- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Noo patrz to zawsze jakiś silne uczucie- powiedział i pocałował mnie w głowę.
Na jego odpowiedź złość przeszła mi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niall objął mnie w pasie i ruszyliśmy do parkingu podziemnego. Irlandczyk otworzył mi kulturalnie drzwi.
- Oh znalazł się dżentelmen- powiedziałam.
- Niszczysz moje ego księżniczko, czy ja kiedyś nie byłem dżentelmenem? -zapytał retorycznie.
- Ehmm..- unikłam od pytania i zmieniłam temat- Niall gdzie mnie zabierasz?
- Mycha, to jest niespodzianka, a jeśli bym ci powiedział to nie byłaby niespodzianka- nie zadowalała mnie jego odpowiedź.
- Pff
Niall położył jedną dłoń na moim udzie i ruszył w trasę do nieznanego mi jeszcze celu. Mijaliśmy domy, bloki, ludzi; wesołych, smutnych. Myślałam nad tym, że każdy człowiek na świecie w danym czasie robi coś innego. Jeden umiera, drugi się rodzi, inny bierze ślub, jeszcze inny je śniadanie. Mój tata prawdopodobnie jest w szpitalu i ratuje czyjeś życie. Meg .. ehmm. No właśnie nie mam pojęcia co ona robi, ale taki nolife pewnie siedzi przed laptopem. Tęskniłam bardzo za nią, w sumie to dziwiłam się, że nie daje żadnego znaku życia, no ale cóż, może ma ważniejsze sprawy do mnie, prawda? Dla Niall może byłam księżniczko, byłam dla niego najważniejsza, ale tylko dla niego. Nie wyobrażam sobie stracić go kolejny raz.
- Niall, obiecaj mi, że zawsze przy mnie będziesz. Proszę - powiedziałam z desperacją w głosie.
- Oczywiście, że tak będzie myszko- swoimi palcami oplótł moje i wzniósł je do swojej twarz składając na nich pocałunek.
**
Wysiedliśmy z auta, po półgodzinnej przejażdżce. Mój blondynek wywiózł mnie na jakieś odludzie, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna, mogąc odpocząć od tego całego tłumu i gwaru. Podeszliśmy jakieś 200 metrów, gdzie czekała na mnie niespodzianka. Stanęłam wryta jak kamień.
Niall urządził nam piknik na plaży. Piekny mały stoliczek. Na nim rozłożone wszytskie potrzebne rzeczy, a na około poduszki. Nie zasługiwałam na niego. Robił dla mnie takie rzeczy, jak nikt w moim życiu. Fale uderzały o wielkie brązowe skały. Powiewał przyjemny wiatr,a słońce jeszcze przedzierało się przez chmury.
- Ann, co jest? Nie podoba ci się? Ehmm od razu wiedziałem, że będzie to zły pomysł- westchnął.
- Niall... jest idealnie- wyjąkałam.
- To dlaczego płaczesz? - zapytał, nie rozumiejąc mojej logiki.
- Bo, jeszcze nikt nie robił dla mnie takich rzeczy jak ty Skarbie- wytłumaczyłam mu.
- Dla mnie jesteś księżniczką i zasługujesz na to co najlepsze.
Horan opuszkami palców starł ślady moich pojedynczych łez. Podeszliśmy do przygotowanego stołu. Niall usiadł na poduszce, a ja wzięłam jedną poduszkę i położyłam mu ją na kolanach i się na niej położyłam głowę. W takiej pozycji mogłam się cały czas w niego wpatrywać.
- Chcesz coś do picia kochanie? - zapytał.
- Wodę- odpowiedziałam.
Niall nalał mi do szklanki, krystaliczną ciesz, a ja za jednym pociągnięciem wypiłam wszystko.
- Ktoś tu był spragniony- zauważył pan Spostrzegawczy- ciekawe czy mnie też- dodał z uśmiechem na twarzy.
- Ohh jasne, ciebie najbardziej- odparłam.
- Ehm, zaraz się o tym przekonamy.
- Co?- nie zdążyłam dokończyć, bo Niall przewrócił mnie tak szybko, że leżałam teraz pod nim.
Moje tętno zaczęło przyśpieszać, a on umiejscowił się między moimi nogami. Nachylił się nad mną i zaczął całować moją szyję, aż przeszedł do ust. Jedna jego ręka trzymała moją głowę, a druga przemieszczała, się po wewnętrznej części mojego uda. Miałam bardzo krótkie spodenki, więc Horan jeździł swoimi palcami po moim ciele, szybko podciągnął jedną moją nogę, tak aby była zgięta. Podniecenie rozlało się po moim całym ciele, czy to normalne, że on tak na mnie działa?
**
Siedzieliśmy z Niallem wtuleni w siebie. Maczał on truskawki w czekoladzie i dawał mi je jeść. Ja robiłam to samo, tylko różnica była taka, że on ssał moje palce, a czasami je nawet przygryzał. Nie wiem, czym byłam taka zboczona, czy nie ale przypomniała mi się wczorajsza noc.
- Ann, zaraz wracam okej? - zapytał
Potrząsnęłam głową, a go już nie było, choć w machinalnym tempie wrócił do mnie gitarą. Usiadł koło mnie i zaczął grać znaną mi melodię. "More than this". Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki, przed oczami pojawiło mi się nasze spotkanie na urodzinach Edda, pierwszy taniec. Pierwszy pocałunek. Patrzyłam na niego, a łzy mimowolnie spadały po moim policzkach. Mój obraz był rozmazany. Gdy nie słyszałam już dźwięków gitary podeszłam do niego i usiadłam na niego okrakiem. Wtuliłam się w niego najmocniej jak mogłam.
- Ehm.. Ann, bo zaraz mnie udusisz- powiedział, na co ja się zaśmiałam.
Owinęłam palce i założyłam mu je za szyje.
- Kocham Cię- powiedziałam i wbiłam się w jego usta.
Smakowały one teraz najlepiej na świecie. Czekoladą i truskawkami w jednym. Niall wsunął powoli język do mojej jamy ustnej i rozpoczął taniec z moim. Niall swoje ręce ułożył na bokach mojej tali,a moje znalazły się w jego włosach, lekko za nie pociągałam,a Horan podnosił mnie czasami lekko do góry.
- Ja ciebie, też. Nawet nie wiesz jak bardzo - wyszeptał między pocałunkami.
Spędziłam u boku mojego chłopaka idealny wieczór, o którym każda dziewczyna może sobie tylko pomarzyć.
***następny dzień***
- Ana, tam jest przebieralnia- wskazała mi jakaś dziewczyna drogę- masz tam strój ubierz go i wróć do mnie.
Nie za bardzo lubiłam te sesję, sztuczne uśmiechanie się i tak dalej. Zrobiłam co mi kazała i wróciłam do niej. Zaprowadziła, mnie do pani, która mnie zaczęła malować. Cieszyłam się, że przynajmniej z włosami mi nie będą nic robić, ponieważ na głowę i tak zakładałam czepek. Dobrze, że ta krótka sesja była na basenie.
Wokół mnie szwendało się wiele osób, a to fotograf, jakieś panie do pomocy, do tego do tamtego. Ostanie zadanie na dzisiejszy dzień to ta sesja. Pierwsze zdjęcie miało być jak siedzę nad basenem. Fotograf chwalił mnie, że jestem fotogeniczna i wystarczy tylko kilka ujęć. Rzeczywiście po kilku ujęciach mogliśmy, przejść do drugiego zdjęcia. Musiałam się troszkę zmoczyć. Dali mi ręcznik,w sumie był bardzo ciepły. Jeśli chodzi o zdjęcia dla marek, brali po prostu pływaków i pływaczki, ponieważ były one bardziej wiarygodne niż jakieś modelki. Ludzie bardziej wierzyli w jakość produktów.
Po skończonej sesji mogłam zobaczyć i wybrać z fotografem zdjęcia, które zostaną wykorzystane. Podziękowałam wszystkim i poszłam się przebrać.
- Będę czekał na zewnątrz - powiedział Bob.
Ja dość sprawnie się przebrałam, ale kiedy zakładałam bluzkę, mój telefon zadzwonił.
Szybko go odblokowałam i przyjęłam połączenie, które było od Daniell. Zdziwiłam się troszkę, ale odebrałam.
- Cze..eść Ana- powiedziała dość drżącym głosem. Zaniepokoiłam się.
- Co się stało kwiatku?- zapytałam.
- Nie sądzę, aby była to rozmowa na telefon. Mo.. żemy się spotkać?
- Jasne, tylko wiesz ja jestem w Ameryce.
- Tak, wiem. Przylecę tam dzisiaj wieczorem,a Liamowi powiedziałam, że jutro. Możemy się spotkać? - cały czas mówiła słabym głosem, jak by się miała zaraz rozpłakać
- Jasne, myszko- powiedziałam- proszę cię nie płacz- dodałam.
- Ana, moje życie się zawaliło..
- Na pewno nie, wszystko się ułoży.
- Wątpię. Proszę, tylko nie wspominaj o niczym Niallowi.
- Jasne- zapewniłam ją.
- Do zobaczenia- wyszeptała.
- Pa, kochanie, trzymaj się.
Niepokój przeszył moje ciało. Co prawda nie znałam Dani długo, ale bardzo ją lubiłam i serce mi się krajało na myśl, że coś się stało, co ją skrzywdziło. Ona i Liama to byli jak dwa aniołki. No cóż dowiem się wieczorem, chodź ciekawość będzie mnie zżerać...
__________________________________THE__END___________________________________
OGŁOSZENIA PARAFIALNE (wszyscy zostajemy!):
- dlaczego, tak długo nie było rozdziału? Wyjaśnienie w ostatniej notce tutaj
- NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 50 KOMENTARZY
- nie pytajcie mnie kiedy następny, jeśli nie ma wymaganej ilości komentarzy
- zaczynam pisać dopiero nowy rozdział, kiedy jest wymagana liczba komentarzy
- założyłam czat z boku, możecie do mnie pisać, chętnie poznam wasze zdanie na temat opowiadania, was samych, możecie pytać o co chcecie :)
- w przyszłym tygodniu powinien zmienić się całkiem wygląd graficzny bloga ( czekam na szablon)
- dla osób spragnionych rozdziałów +18, nie martwcie się, raczej się one pojawią, ale wszystko w swoim czasie zboczuszki ;>
- zapraszam do udziału w ankiecie w bocznym pasku
- napiszcie mi w kom, lub na czacie co chcielibyście aby pojawiło się w kolejnych rozdziałach
- byłoby mi miło gdyście mogły udostępnić link do bloga na swoich twitterach lub na stronach na facebooku (z góry dziękuje)
- jak myślicie o czym Dan chce porozmawiać z Ann?
mój twitter: Annie_Horan_
27.10 postaram się dodać na mojego twittera lub na bloga jakiś spoiler dotyczący nowe rozdziału z okazji moich urodzin :)
poniedziałek, 7 października 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)